Przepis pochodzi z książki Hilaire Walden "The great big cookie book".
Muffiny czekoladowo-orzechowe
- 175 g masła, pokrojonego
- 150 g czekolady deserowej
- 225 g (1 szklanka) cukru
- 50 g cukru brązowego(dark brown)
- 4 jajka
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
- 1/4 łyżeczki esencji migdałowej
- 75 g (3/4 szklanki) mąki
- 115 g (1 szklanka) posiekanych orzechów włoskich
Nastawiamy piekarniki an 180 st C, natłuszczamy foremka muffinkową(na 12 szt) lub przygotowujemy papilotki.
Rozpuszczamy masło i czekoladę w rondelku i przelewamy do dużej miski.
Mieszamy oba cukry z czekoladową miksturą. Mieszamy z jajkami dodawanymi pojedyńczo, potem dodajemy esencje.
Przesiewamy mąkę i mieszamy krótko z miksturą jajeczno czekoladową. Dodajemy orzechy. Wypełniamy muffinkowe formki prawie do brzegów i pieczemy 30-35 minut. Pozostawiamy przez 5 min w foremkach po czym wyjmujemy i umieszczamy na kratce.
jestem tego pewna ze mniam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Muffiny przepiekne! A kokilki urocze :)
OdpowiedzUsuńpewnie ,ze takie piękne muffiny to muszą być pyszne ,nie może być inaczej
OdpowiedzUsuńprzyznasz chyba,
OdpowiedzUsuńże ta muffinkowa faza
jest całkiem przyjemna i smaczna?
:-)
a już szczególnie
w takiej czekoladowej wersji
Ojacie!!! Ale pysznie wyglądają, szczególnie ta pęknieta skórka! Mniam
OdpowiedzUsuńBrownies mówisz? Z miłą chęcią się na to pisze! Mniaaam ;).
OdpowiedzUsuńFaktycznie muffinkowo u Ciebie :) Ale to wcale nie jest zle, wrecz przeciwnie ;)
OdpowiedzUsuńZapisuje kolejny przepis do przetestowania i wyobrazam sobie, ze i ja sie nimi wirtualnie czestuje ;)
Pozdrawiam!
Wyglądają tak pięknie, a ja już tak dawno żadnych nie piekłam...Muszę się zmobilizować!:)
OdpowiedzUsuńJutro je zrobię dla córeczki wracającej z koloni. Udekoruję czekoladą i na to świeze maliny. Dziękuję za inspirację:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Eweno, muffinki u Ciebie ostatnio królują. :) Nie wiem, czy nie będę musiała zweryfikować swojego systemu postrzegania bloggerek. :) W Twoim przypadku z "Ewena od brownies", na "Ewenę od muffin". :D
OdpowiedzUsuńNo i jak Ty to robisz, że Twoje za każdym razem takie strzeliste są? :)
Twoje muffinki nie wygladaja jak muffinki, tzn sa takie pulchne, a nie gliniaste. Az mam ochote siegnac po jedna :)
OdpowiedzUsuńViridianka - bardzo mniam:) Pozdrawiam również:)
OdpowiedzUsuńMajka - dziekuję:)
Margot - są pyszne, dziękuję:)
Asiejka - przyznaję, bardzo przyjemna faza:)
Ajkat - dziękuję:)
Olala - zapisz się koniecznie;)
Bea - proszę, częstuj się, pozdrawiam również:)
Agata - zmobilizuj się koniecznie, tym bardziej, że niewiele roboty z tym:)
Magda - z dodatkiem malin powinno być przepyszne:)
Małgosia - brownies nie zdradziłam, wczoraj robiłam kolejne:) a ze mną to tak już jest, że jak się czegoś czepię to na full, ale szybko mi mija...:)
A ja się sama dziwię, wszystko mi tak rośnie, choć w tych nie ma nawet odrobiny proszku do pieczenia:)
Anoushka - to muszę przyznać, nic w nich gliniastości:)
Sprobowalam i sa super.Bede czesto do nich wracac:)
OdpowiedzUsuńOoo, to bardzo się cieszę, ze smakowały:)
OdpowiedzUsuńzrobilam i jestem wniebowzieta:) uwielbiam to polaczenie..
OdpowiedzUsuń