Najprostszy klops
- 500 g mielonego mięsa wołowego
- 4 jajka
- 1 duża cebula
- 1 bułka
- 1/2 szklanki mleka do namoczenia bułki
- 1 łyżka oleju
- 2 łyżki bułki tartej, plus dodatkowo do obtoczenia
- pieprz i sól
Piekarnik nastawiamy na temp. 220 st C
Bułki namaczamy w mleku i odciskamy. Drobno posiekaną cebulę przysmażamy na oleju. 3 jajka gotujemy na twardo. Do mięsa dodajemy przysmażoną cebule, bułkę, 1 jajko. Dodajemy do smaku pieprz i sól. Dokładnie wyrabiamy masę i tworzymy z niej prostokąt o wymiarach 20 na 15 cm. Ugotowane jajka układamy na prostokącie z mięsa, jedno za drugim i przykrywamy je pozostałą częścią mięsa, tak aby jajka były w całości przykryte, Mięso obtaczamy w bułce tartej i umieszczamy na folii aluminiowej lekko natłuszczonej. Folię szczelnie zawijamy wokół klopsa i wkładamy do keksówki(lub naczynia żaroodpornego). Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 45 minut, po czym odwijamy folię i dopiekamy jeszcze 15 minut. Klopsa można podawać na gorąco, polanego jakimś sosem, lub na zimno.
Przepis na podstawie przepisu z książeczki z cyklu Poradnika domowego.
Pysznie wygląda ten klops.
OdpowiedzUsuńJa też czasami sięgam do tych książeczek i często znajduję tam coś ciekawego a prostego:)
ale apetycznie wyglada:)
OdpowiedzUsuńa ja tak dlugo nie robilam takiego klopsa:)
i jaki smaczny :)
OdpowiedzUsuńProsty i pyszny, takie najlepsze! Bardzo pysznie wygląda Ewenko:)
OdpowiedzUsuńTaki klops to danie z mojego dzieciństwa. Uwielbiałam go, a tak dawno go nie piekłam. Muszę to szybko zmienić.
OdpowiedzUsuńDla mnie klops to po prostu jeden kotlet mielony. To raczej nazywam pieczenią. Ale nie o nazwę chodzi, ważne że jest pyszne.
OdpowiedzUsuńPoza tym taka mała rada - są prostsze i tańsze sposoby na ogrzanie mieszkania zimą niż piekarnik (pół biedy jak jest gazowy) ;)
Wiosenko,dziękuję, a tych książeczek mam całą masę i dość często korzystam:)
OdpowiedzUsuńAga, a u mnie to pierwszy taki klops i nie ostatni:)
Paula:))
Majanka, dziękuję Majanko:)
Io, a ja nawet w dzieciństwie nie jadałam, ale do nadrobienia!...:)
Sokomaniak, nazwa zapożyczona z książeczki;)
A co do ogrzewania, to tak, tak, wiem, że to się inaczej robi, ale dodatkowe ciepełko zwłaszcza z pachnącego piekarnika zawsze się przyda:))