Kanapki z pastą serowo-jabłkową to kolejne danie z jabłkiem na Dzień Jabłka. Tym razem coś na śniadanie...lub na kolację:)
Tą pastę robiłam już dwukrotnie, w bardzo krótkim odstępie czasu i tak nam posmakowała, że pewnie będę robiła częściej, tym bardziej, że przygotowanie nie zajmuje wiele czasu. Bardzo dobry sposób na przemycenie owoców i warzyw dla tych, co za nimi nie przepadają....mam na myśli swojego męża. Bo o ile ja, jabłka muszę mieć stale pod ręką(jedno dziennie, to muszę obowiązkowo zjeść...po prostu uwielbiam twarde, świeże jabłka) to są niestety tacy, których z jabłkiem w ręku nie widuję;). Pasta jest wytrawna, z delikatną nutą jabłkowej słodyczy i lekko chrupiąca, za sprawą selera.
Przepis pochodzi z książki Louise Mackaness "Apples"
Kanapki z pastą serowo-jabłkową
- 1 jabłko ( w rodzaju Granny Smith)
- 1 łyżka soku z cytryny
- 350 g serka kremowego
- 1 łodyga selera naciowego, drobno pokrojonego
- świeżo zmielony czarny pieprz
- 8 kromek świeżego chleba, najlepiej z ziarnami
- miękkie masło, do smarowania
- garść rzeżuchy ( u mnie zielona pietruszka)
Jabłko kroimy na ćwiartki i usuwamy gniazda nasienne( ja je również obrałam ze skórki). Ostrożnie ścieramy ćwiartki do miseczki i skrapiamy sokiem z cytryny, by jabłko nie zbrązowiało.
Dodajemy serek kremowy i pokrojony seler, dobrze mieszamy. Przyprawiamy świeżo mielonym pieprzem.
Smarujemy połowę kromek masłem, nakładamy na to ser, przykrywamy resztą kromek i lekko dociskamy. Gdy chleb jest kwadratowy, kroimy na trójkąty. Podajemy:)
Bardzo ciekawa odmiana pasty kanapkowej. Z pewnością się skuszę!
OdpowiedzUsuńŚliczne ,do zrobienia!
OdpowiedzUsuńKasiac, przyznaję, ta pasta jest bardzo ciekawa i bardzo prosta...polecam:)
OdpowiedzUsuńMargot, dziękuję Ci, warto zrobić:)
Eweno...bardzo podobaja mi sie skladniki tego "fillera" wiec wykonam niezwlocznie. "Wpadla mi w oko" rowniez ksiazka, wiec i ona jest juz na liscie :D
OdpowiedzUsuńfantastyczne!
OdpowiedzUsuńHa!I ja znam takiego jablkowego niejadka,wiec przepis wyprobuje na pewno:)
OdpowiedzUsuńTatter, skladniki sa rzeczywiscie ciekawe a pasta bardzo smaczna... a co do ksiazki, to kupilam ja calkiem niedawno za smieszna cene 1.99, w jednej z tych ksiegarni z tanimi ksiazkami..:))
OdpowiedzUsuńMalto...zgadzam sie, fajna pasta;)
Patrycjo, witam...i dodam, ze jablko sie fajnie kamufluje, wiec zainteresowany sie nie zorientuje, a chrzesci jedynie seler;))
Chociaż mnie również trudno zobaczyć z jabłkiem w ręku to chętnie tę pastę wypróbujemy, ale dopiero po zakończeniu Ziemniaczanego Tygodnia;-)
OdpowiedzUsuńTo chyba wszyscy mężczyźni mają podobny problem...;) Pastę polecam:)
OdpowiedzUsuńMi osobiście tak sobie, ale Irenie ta pasta bardzo smakowała. Niemniej dzięki niej posialiśmy rzeżuchę, a ta przydała się do przygotowania fajnej rybki, o której napiszę jutro na blogu trochę więcej;-)
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę, że przynajmniej Irenie smakowała:))
OdpowiedzUsuń