Wiem, wiem, niektórzy z Was się skrzywią już na samo słowo wątróbka a... czekoladowa wątróbka(?!!?)...to już chyba o wiele za wiele. Spiesznie więc dodam, że w Czekoladowym Weekendzie wszystko jest dozwolone, byleby z czekoladą;) Ja osobiście wątróbkę bardzo lubię, nie boję się z nią eksperymentować, więc gdy tylko zobaczyłam ten przepis w książce "Willie's Chocolate Factory Cookbook" "zaklepałam" go sobie na ten właśnie weekend. Przyznam się, że pierwsze wrażenie nie było najlepsze, z uwagi na zbyt wybijający się tymianek(użyłam suszonego, który jest jakiś wyjątkowo gorzki), ale im dłużej pasztet stał, tym coraz smakowitszy się stawał i z coraz większą ochotą smarowałam sobie kolejne kromeczki. Niestety, nie udało mi się moich bliskich zachęcić do spróbowania tego pasztetu. Dla nich, czekoladowa wątróbka, to było zbyt ryzykowne wyzwanie.
Czekoladowy pasztet z wątróbek drobiowych
- 175 g masła, miękkiego
- 450 g wątróbek drobiowych, oczyszczonych i umytych
- 2 cebulki szalotki, drobno posiekane
- 1 łyżeczka świeżych listków tymianku
- 2 główki czosnku, drobno posiekane
- 2 łyzki brandy
- 2 łyżeczki kakao
Na patelni podgrzewamy masło. Dodajemy połowę wątróbek i krótko smażymy z obu stron na złoty kolor, ale wciąż różowy w środku, ok 4-5 minut. Przekładamy na talerz. Powtarzamy czynność z pozostałą wątróbką. Przenosimy wątróbkę wraz z zawartością patelni do food processora.
W tej samej patelni rozgrzewamy ponownie 1 łyżkę masła. Wkładamy szalotkę, tymianek i czosnek i podsmażamy na średnim ogniu aż szalotka będzie miękka, ale wciąż jasna.
Dodajemy brandy i kakao i przyprawiamy odrobiną czarnego pieprzu. Przekładamy całą zawartość patelni do food processora. Dodajemy pozostałe masło i całość(wraz z wątróbką) dokładnie miksujemy.
A ja bym spróbowała ;)
OdpowiedzUsuń:) bardzo ciekawe
OdpowiedzUsuńA ja zrobiłam kiedyś indyka w czekoladzie i też sama musiałam go zjeść :D
OdpowiedzUsuńA co do tymianku suszonego, to zraziłam sie strasznie do niego. Kiedyś zrobiłam taką sałatke z sera, fasoli i ananasa i dodałam tymianek (suszony właśnie i smakowała strasznie, gorzka była, a ze świeżym smakowała pysznie:(
Miłego weeekendu Ci życzę!
Bardzo intrygujące połączenie :)
OdpowiedzUsuńJa tam wątróbki lubię, ale takie "tradycyjne", usmażone na patelni z cebulką. Myślę, że i dla mnie czekoladowa wątróbka to za dużo. Za to przyznać muszę, pomysł niezwykle interesujący. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A ja robiłam pate pokryte czekoladą i kasztanami.Pyszne,ciekawe i oryginalne.Z kakao nie próbowałam,ale jeżeli jest dobrej jakości,musi smakować podobnie.
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja bym spróbowała. Lubię poznawać nowe smaki. :))
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł i to bardzo.
Pozdrawiam.
Hmm wykażę się ignorancją - co to jest food processor? Robot kuchenny? Jakiś wypasiony blender? Jakieś nowe cudowne urządzenie samogotujące?
OdpowiedzUsuńA pasztet wygląda bardzo ciekawie, może rodzinka zajadałaby ze smakiem gdybyś tą czekoladę utrzymała w sekrecie ;)
To musi byc absolutnie pyszne! To brandy i przyprawy pewnie super te smaki łączą, ale przecież wątróbka sama w sobie jest taka ciemna gorzkawa w smaku tak samo jak ... czekolada!
OdpowiedzUsuńbardzo intrygujący!
OdpowiedzUsuńhmm, chociaż połączenie bardzo odważne.
ciekawy i intrygujący:) i świetnie pasujący na ten weekend : )Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńkurcze, z kakao zapowiada się ciekawie i rzeczywiście może być niezłe :)
OdpowiedzUsuńHolga, jeszcze mam troszeczkę...;))
OdpowiedzUsuńZauberi, prawda, że ciekawe?...:))
Andzia, ten pasztet naprawdę nie był zły, oni go po prostu nie chcieli spróbowac, a gorzkawy smak tymianku "znikł" na drugi dzień:))
Fuchsia, i do zjedzenia...;))
Zayton, ja osobiście też najlepiej lubię tradycyjne z cebulką, ale od czasu do czasu eksperymentuję;)) Pozdrawiam:))
Amber, tak naprawdę, to myślę, że to kakao, za bardzo nie wpłynęło na smak całości, bardziej wskazałabym na alkohol:))
Majanko, to już idę do kuchni posmaruję Ci kromeczkę:))
Lina, to po prostu robot kuchenny z nożami(bardziej malakser powinnam nazwać), ale ja osobiście mam taki malutki, tylko jako przystawkę do żyrafy, więc potraktowałam to wszystko blenderem.
Niepotrzebnie się wygadałam, wiem. Potraktowali to jak kiełbasę ze szczura;))
Nobleva, podoba mi się Twój entuzjazm! A pasztet niewątpliwie potrzebował się przegryźć i najlepszy był na 3 dzień:))
Karmelitka, odważne, ale nie aż tak bardzo egzotyczne jak się w pierwszej chwili wydaje:))
Atino, to ja się cieszę, że tegoroczna głównodowodząca spojrzała na ten pasztet przychylnym okiem...;))
Paula, no jest niezłe!...:))
Watrobka w ten sposob przypomina tzw zydowski kawior, ktory bardzo lubie. Rowniez jest alkohol, najczesciej koniak lub brandy, ale nie ma czekolady.
OdpowiedzUsuń