Cieszę się bardzo z tych wszystkich weekendów, tygodni, dni tematycznych, bo niejednokrotnie są okazją do poznania nowych produktów i wzbogacenia jadłospisów. Takim nowym dla mnie warzywem jest dynia. Zdawało by się, że każdy ją zna, każdy ją widział, a tak naprawdę, to niewielu z nas zna jej smak. Zanim zainteresowałam się kuchnią w internecie, nigdy nie spotkałam się z dyniowymi potrawami, nikt ze znajomych czy rodziny nie kupował ani nie posiadał dyni w celach konsumpcyjnych. Owszem widziałam dynie różnej maści jako ozdobę w mieszkaniu. No i bardziej już znane pestki z dyni. Te pamiętam już bardzo dawno, gdy jako dziecko bywałam u babci na wsi, widziałam je suszące się na okapie. A co z resztą dyni? Nie przypominam sobie, by babcia kiedykolwiek coś z niej robiła. Tak czy owak, cieszę się, że przyszło mi wreszcie poznać jej smak.
Jako pierwsze danie z okazji Festiwalu Dyni organizowanego przez Beę, przygotowałam ciasto dyniowo-daktylowe. Nie sposób w nim na pewno poznać prawdziwego smaku dyni, bowiem jest jej w nim niewiele, a towarzyszą jej dominujące daktyle i wiórki kokosowe. Jednakże na pewno swoją wilgotność to pyszne ciasto zawdzęcza właśnie dyni. Poza tym jest sprężyste, pięknie wyrosło i bardzo smakowało mojemu mężowi:) Przepis pochodzi z książki Everyday Cakes and Cookies.
Ciasto dyniowo-daktylowe
Do przygotowania tego ciasta potrzeba nam ugotować 200 g dyni.
- 250 g miękkiego masła
- 1 łyżka startej skórki z pomarańczy
- 165 g drobnego cukru(3/4 szklanki)
- 2 jajka
- 140 g pokrojonych daktyli bez pestek (1 szklanka)
- 40 g wiórek kokosowych(1/2 szklanki)
- 1/2 szklanki zimnego puree z dyni
- 300 g (2 szklanki)mąki ze środkiem spulchniającym
- 125 ml mleka(1/2 szklanki)
Piekarnik nastawiamy na 170 st , natłuszczamy i wykładamy papierem do pieczenia kwadratową foremkę o boku 19 cm
Masło ze skórką i cukrem ubijamy do białości. Dodajemy kolejno po jednym jajku, dobrze ubijając po każdym dodaniu. Do masy dodajemy daktyle, wiórki kokosowe i dynię. Mieszamy. Dodajemy mąkę , mieszamy. Na koniec dodajemy mleko i również mieszamy. Wykładamy do przygotowanej foremki.
Pieczemy prze ok 1 1/4 godziny. Po upieczeniu trzymamy w foremce przez 5 minut, po czym wykładamy na kratke i studzimy. Można posypać cukrem pudrem.
Wyglada bardzo smakowicie! mam wszystkie potrzebne skladniki, wiec i ja je zrobie juz niebawem :)
OdpowiedzUsuńA co do dyni jeszcze, to i u mnie sie jej nie jadalo, i dopiero tutaj 'na obczyznie' poznalam jej smak :) Wszystko zaczelo sie od zupy, a teraz dyni uzywam juz chyba do wszystkiego :D
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje za udzial w Festiwalu!
Jakie apetyczne to ciasto!
OdpowiedzUsuńI mnie się ogromnie podoba ciasto i zapiszę przepis do kajecika, żeby nie umknęło w natłoku! :) Ja podobnie jak Ty Eweno i jak Bea - nie pamiętam, by w domu rodzinnym wykorzystywało się miąższ dyni. Tak naprawdę, to dopiero dzięki zeszłorocznego blogowego Festiwalu dyniowego - rozsmakowałam się w dyni. Zatem Eweno, wszystko na najlepszej drodze! Za rok będziesz o dyni rozprawiać jak smakosz i znawca! ;-))
OdpowiedzUsuńFajne i proste ciasto, polecam Beo:)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba wyjechać z kraju, żeby poszerzyć swoje horyzonty, również te smakowe, czego i ja mam okazję doświadczać:)
A udział w Festiwalu, toż to moja przyjemność:))
Dziękuję Margot:)
Z tą dynią to jest bardzo ciekawe, z tego co pamiętam, moja babcia sadziła dynie, podejrzewam, że miąższ używała jako pokarm dla trzody, niestety.
Małgosiu, będę znawcą;) pod warunkiem, że wytrwam w blogowaniu...ale na dzień dzisiejszy przynajmniej poznałam jak smakuje:))
Sliczne ciasto! :) Ja też nigdy wczesniej dyni nie probowałam, procz pestek suszonych. Wczoraj zrobiłam coś z dyni i smakuje cudnie! :))
OdpowiedzUsuńWpisze pewnie jutro.
Bardzo mi sie podoba TWoje ciacho i kusi niezmiernie:)
Pozdrawiam.
Majanko, pewnie nas znacznie więcej, tych co "pierwszy raz":) Dziękuję i też Cię pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńEweno, upiekłam dzisiaj to ciacho. :) Najpierw...cudny zapach... A potem rozpływający się smak w ustach. :) Pyszne wyszło, pyszne! Tylko foremkę użyłam ciut większą, bo z tych proporcji jakoś dużo mi masy wyszło i bałam się, że z foremki o boku 19 cm - ciasto sobie wyjdzie. ;-)
OdpowiedzUsuńIdę po następny kawałek! :))
To się bardzo cieszę Małgosiu, że Ci smakowało:) W sumie to ja też piekłam w większej, bo w takiej 20 na 20:)
OdpowiedzUsuń