Krupnik był jedną z najczęściej gotowanych przeze mnie zup. Bo prosty, smaczny i uwielbiany. Przez okres mojego dzieciństwa, to była zupa, jakiej nie znosiłam. Ale komu by smakowała stołówkowa, bezsmakowa lura z rozgotowanym ryżem? Nie pamiętam już gdzie pierwszy raz, jadłam taki prawdziwy krupnik, faktem jest, że bardzo wcześnie wszedł do mojego domowego jadłospisu. I tak już pozostał. Dziś zupy gotuję znacznie rzadziej, ale entuzjazm z jakim został przyjęty dzisiejszy krupnik spowodował, że zastanawiam się nad częstszym gotowaniem zup. Bo przecież pracy z nimi niewiele, a z jakim apetytem zjada się taki gorący talerz zupy, zwłaszcza gdy na dworze pochmurno i wietrznie.
Krupnik
- 1 udo z kurczaka
- duża marchewka, pokrojona w plasterki
- korzeń pietruszki
- kawałek selera
- kawałek pora
- mała cebula
- 3/4 szklanki pęczaku lub innej kaszy jęczmiennej
- lisć laurowy
- kilka ziaren ziela angielskiego
- 4 średnie ziemniaki
- rosołek z kostki, jarzynka lub sól
- pieprz
- natka pietruszki lub koperek
Do sporego garnka wlewamy wodę, doprowadzamy do wrzenia, dodajemy udo, włoszczyznę i pęczak. Dodajemy rosołek z kostki(lub jarzynkę) i gotujemy na wolnym ogniu ok 25 minut. Dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i gotujemy do miękkości ziemniaków i kaszy(ok.20 min)
Wyjmujemy udo, oddzielamy mięso od kości i dorzucamy do zupy. Dodajemy sól i pieprz do smaku. Posypujemy zieleniną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jest mi bardzo miło, gdy zostawiacie tu swoje komentarze i chociaż nie zawsze na nie odpisuję, to czytam je uważnie i dziękuję za wszystkie serdecznie :-)