sobota, 5 lutego 2011

Faworki domowe

To moje pierwsze faworki. Jakoś nie po drodze  było mi do czegokolwiek smażonego w głębokim tłuszczu. Faworki jednak atakowały mnie ze wszystkich niemalże blogów, a domownicy nie protestowali, gdy zapytałam "a może tak zrobić domowe faworki ?". Oto więc są. Proste do zrobienia, smaczne, a przepis na ok 50, 60  sztuk, więc nie grozi przedawkowaniem kalorii. Oczywiście dla większej rodziny lub dla "nieliczących" kalorii dawkę można łatwo podwoić.

Faworki domowe

Faworki domowe

  • 250 g mąki
  • 20 g masła
  • 3 żółtka
  • 1/4 szklanki gęstej śmietany 18 %
  • 1 kieliszek spirytusu
  • szczypta soli
  • olej do smażenia
  • cukier puder i cukier waniliowy do posypania

Mąkę siekamy z masłem, dodajemy żółtka, szczyptę soli, spirytus i taką ilość śmietany, aby ciasto było twarde jak na makaron. Wszystkie składniki dokładnie wyrabiamy a potem bijemy ciasto wałkiem tak dlugo, aż zaczną się tworzyć pęcherzyki powietrza(straciłam cierpliwość - nie biłam;)). Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy w chłodne miejsce mniej więcej na 1 godzinę. Po tym czasie bardzo cienko je wałkujemy, podsypując mąką i kroimy nożem lub radełkiem w paski szerokości ok 3 cm i długości 8-10 cm. W środku każdego paska robimy wzdłuż nacięcie, przez które przekładamy jeden koniec ciasta tak, aby utworzył się węzeł.
W rondlu rozgrzewamy olej i do gorącego wkładamy przygotowane faworki. Smażymy je z obu stron na zloty kolor. Wyjmujemy(najlepiej przekładać i wyjmować patykiem do szaszłyków) na papierowe ręczniki lub bibułkę, aby obciekły z tłuszczu. Wystudzone obsypujemy cukrem pudrem wymieszanym z cukrem waniliowym.

Faworki domowe
Przepis z książeczki H. Jachowskiej "Świąteczne słodkości"

18 komentarzy:

  1. Wspaniałe. Ale mi narobiłas smaka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I u Ciebie też faworki!Piękne. Chyba znowu złapię się za wałkowanie i smażenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne faworki Eweno! Cudownie CI sie udały!:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fawoorki! Rozkosz.
    Gdyby nie to smażenie popędziłabym nawet teraz sobie trochę usmażyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. mniam... cudne i takie pyszne:) az mam chec siegnac po kilka:)

    OdpowiedzUsuń
  6. bo w końcu domowe są najlepsze! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma to jak domowe faworki. To jest niezapomniany smak. I mogę ich pochłonąć duże oj duże ilości :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Faworkowe szaleństwo w trakcie, to fakt :) Zupełnie nie wyglądają na debiutantki :D Zapraszamy do podzielenia się talentem kulinarnym i fotograficznym na nowym portalu http://wykrywacz-smaku.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Smakowicie bąbelkowe i jaśniutkie, czyli tak, jak lubię najbardziej. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Qrcze, mnie też z tym głębokim tłuszczem zupełnie nie po drodze... A mój osobisty małżonek za faworki to by mnie chyba na rękach nosił... :D
    Eweno, oglądam te Twoje chrusty w ukryciu, żeby rodzina nie zobaczyła. :D Ale nie powiem, też bym zjadała, tylko to smażenie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Upieram się przy swoim - wolę pączki :DD
    śliczne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiosenko, to po to tak notka, żeby smaka narobić;D

    Kasandra:))

    Amber, a ja to się wezmę jak będę miała zapotrzebowanie;)

    Majanko, dziękuję za docenienie:) To moje pierwsze!

    Arven, samo smażenie to nic trudnego, no ale ten tłuszcz...;)

    Aga, a bierz i całą miseczkę...;)

    Paula, wszystko co domowe jest najlepsze...!;)

    Ivon, ja to się staram powstrzymywać, ale z takimi drobiazgami to zawsze najtrudniej...;)

    Wykrywacz smaku, dziękuję bardzo za komentarz i za zaproszenie...:)

    Słodziutkie Okazje...:))

    Zayton, cieszę, że Ci się podobają...:)

    Małgosiu, no starałam się osączać. A skoro małżonek osobisty by na rękach nosił, to ja bym się nie wahała...;) A oglądanie na ekranie, to najlepsza dieta:-)

    Polko, dziękuję Ci bardzo. Ale ja się wcale nie upieram...ja też wolę pączki!:) Tylko tam, to dopiero tłuszczu!...;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Sliczne. Ja ostatni raz pieklam faworki jakies dwa-trzy lata temu. W tym roku strasznie za mna chodza ale staram sie nie poddawac zadzy :)) Tym bardziej, ze w planach mam zupelnie co innego :))

    OdpowiedzUsuń
  14. smażenie faworków ciągle przede mną :)
    u mnie też nikt nie będzie protestował :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Beata, to chyba duży komplement:D

    Majka, dziękuję, rozumiem Cię z tą żądzą, Ja niestety czasami ulegam...;)

    Mynolinka, taka zgodność jest bardzo cenna;) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń

Jest mi bardzo miło, gdy zostawiacie tu swoje komentarze i chociaż nie zawsze na nie odpisuję, to czytam je uważnie i dziękuję za wszystkie serdecznie :-)