niedziela, 27 września 2009

Pierre Herme, brownies, Absolut i bursztyn


Do wzięcia udziału w Weekendowej Cukierni zabierałam się już od dawna. Ale tak się składało, że dowiadywałam się o kolejnych wypiekach już w momencie jak ciasta pojawiały się na blogach. Tym razem, nie dość, że szybko zauważyłam zaproszenie do kolejnego, trzynastego już wydania, to jeszcze w bardzo pouczającej wymianie zdań między Anoushką a słynną Młodą, czyli główną Gospodynią WC dowiedziałam się jakie są zasady.
Choć przepis podany przez Anoushkę wydawał się być nader skomplikowany, to ostatecznie zdecydowałam się, chyba głównie przez moją miłość do wszelkich słodyczy z alkoholem. Przeszkód było co niemiara. Głównie brak możliwości kupienia wszystkich potrzebnych składników typu zółte rodzynki czy polewa żelująca i w pierwszej chwili miałam poprzestać tylko na brownies, ale zdjęcia wykonanego już ciasta, które ukazało się na blogu Anoushki ostatecznie przekonały mnie, żeby "pójść dalej". Zrezygnowałam z polewy, żółte rodzynki zastąpiłam zwykłymi, zamiast koniaku dodałam wódkę Absolut, która zalega już u mnie 2 lata.
Uprościłam też sposób wykonania, głównie wszelkie oziębianie, sprawdzanie temperatury itp co wyglądało dla mnie najbardziej przerażająco i spokojnie wszystko wyszło.
W trakcie robienia ciasta musiałam też wyjść do pracy, ale akurat ta przerwa, dobrze mi zrobiła.
I co otrzymałam? Wykwintne, bogate, przepyszne czekoladowe ciasto z niesamowicie smaczną waniliowo-śmietanową masą wyostrzoną alkoholem, przypominające mi nieco Tiramisu torte, rodzaj ciast jaki chyba najbardziej lubię. Fantastyczne!
Anoushko, dziękuję za przepis i możliwość doznania tak niezwykłych wrażeń smakowych.
Przepis oryginalny tutaj, poniżej moja uproszczona i zmieniona nieco wersja.



Pierre Herme, brownies, Absolut i bursztyn

Bursztyn, czyli rodzynki

  • 120 g rodzynek
  • 70 g wody
  • 70 g wódki(koniaku, rumu)

Rodzynki umieszczamy w niewielkim garnuszku, zalewamy wodą i gotujemy 1-2 minuty, aż woda całkowicie wyparuje. Zdejmujemy garnek z ognie zalewamy alkoholem i podpalamy. Potrząsamy energicznie garnkiem do momentu aż ognień zgaśnie(ja go po prostu ugasiłam, niebezpiecznie to wyglądało;) Przekładamy do miseczki, dokładnie przykrywamy i studzimy. Można przechować w lodówce nawet do 5 dni.

Brownies

  • 70 g poszatkowanej gorzkiej czekolady
  • 130 g miękkiego masła
  • 2 jajka średniej wielkości, w temperaturze pokojowej, lekko ubite
  • 125 g cukru
  • 6o g przesianej maki
  • 100 g grubo poszatkowanych orzechów pecan(lub włoskich)

Piekarnik nagrzewamy do 180 st C, smarujemy tortownicę o wymiarach 22 cm i wykładamy papierem do pieczenia.
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, zdejmujemy z ognia i lekko studzimy. Do czekolady dodajemy masło, cukier, jajka, makę oraz orzechy, cały czas dokładnie mieszając.
Przekładamy ciasto do tortownicy. Pieczemy ok 10-13 minut. Ciasto powinno mieć suche brzegi i delikatnie kleić się pośrodku. Wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do przestygnięcia.
Ciasto, dokładnie owinięte można przechowywać przez 2 dni w lodówce lub przez 1 miesiąc w zamrażalniku.

Creme patissiere

  • 125 g pełnotłustego mleka
  • 1/2 laski wanilii
  • 2 małe żółtka
  • 25 g cukru
  • 11 g przesianej Maizeny(maki ziemniaczanej)
  • 12 g miękkiego masła

Laskę wanilii rozcinamy i wyskrobujemy nasionka. Zalewamy wszystko mlekiem. Zagotowujemy. Zdejmujemy z ognia, przykrywamy i odstawiamy na 30 minut.
W garnuszku z grubym dnem ubijamy razem żółtka, cukier oraz przesianą Maizenę.
Dodajemy 1/4 mleka i nadal ubijamy. Gdy wszystko dokładnie się połączy dodajemy resztę mleka. Wyjmujemy laskę wanilii.
Podgrzewamy delikatnie krem bez przerwy ubijając, aż do momentu, gdy się zagotuje. Gotujemy 1-2 minuty cały czas ubijając. Zdejmujemy z ognia, wkładamy garnuszek do miski z wodą i schładzamy energicznie mieszając, żeby nie porobiły się grudki. Gdy krem będzie lekko przestudzony dodajemy po trochu masło mieszając, aż dokładnie się rozpuści i połączy z kremem. Studzimy.
Szczelnie przykryty creme patissiere można przechowywać do 2 dni w lodówce.

Krem z alkoholem

  • 340 g śmietanki(double cream)
  • 4 g żelatyny(2 listki)
  • 3 i 1/2 łyżki alkoholu
  • 190 g kremu pateissere

Namaczamy listki żelatyny w zimnej wodzie. Odciskamy i odstawiamy na bok. Ubijamy śmietanę. Odstawiamy na bok. W garnuszku rozpuszczamy żelatynę. Dodajemy alkohol i dokładnie mieszamy. Dodajemy 1/4 kremu pateissere i dokładnie mieszamy. Dodajemy pozostały krem i delikatnie mieszamy. Dodajemy ubitą śmietankę i ponownie delikatnie mieszamy.

Połowę kremu wykładamy na brownies i posypujemy rodzynkami, przykrywamy kolejną warstwą kremu. Dekorujemy pozostałymi rodzynkami.
Wstawiamy ciasto na godzine do zamrażalnika. Tak przygotowane ciasto, dokładnie zawinięte w folię można przechowywać w zamrażalniku 2 tygodnie.

sobota, 26 września 2009

Sałatka z jabłek i ryżu

Jabłko jest dla mnie szczególnym owocem. Otóż mogę się obyć przez dłuższy czas bez malin, truskawek, jagód, gruszek, niektórych owoców wcale mogę nie jeść, ale nie mogę obyć się bez jabłka. Ono musi byc u mnie cały rok. Świeże, twarde, soczyste, dostępne w każdej chwili, w której mam na nie ochotę. Ale choć najlepsze to dla mnie jabłko świeże, to jednak nie wzbraniam się przed wykorzystaniem go w potrawach. To jabłko, daje potrawom kwaskowość, winność, wyrazistość.
Dzisiejsza propozycja to bardzo prosta i smaczna trzyskładnikowa sałatka. Ryż, orzechy i jabłko z odrobiną majonezu. Przepis na sałatkę z jabłek i ryżu z książeczki A. Chomicz "100 potraw z jabłkiem" dodaję jako mój wkład w organizowany przez Tatter Dzień Jabłka.

Sałatka z jabłek i ryżu

Przepis na sałatkę z jabłek i ryżu
  • 2 duże jabłka
  • 1 szklanka ryżu
  • 150 g łuskanych orzechów włoskich
  • olej lub majonez
  • natka pietruszki
  • cukier, sól, pieprz

Ryż gotujemy w dużej ilości lekko osolonej wody i na sicie przelewamy zimna wodą. Mieszamy z obranymi i pokrojonymi jabłkami, niezbyt drobno posiekanymi orzechami oraz pieprzem, cukrem i solą do smaku. Dodajemy posiekaną natkę i kilka łyżek oleju lub majonezu. Olej lub majonez można również podać osobno.

środa, 23 września 2009

Muffiny z kiwi

Powodem, dla którego zdecydowałam się upiec te muffiny, była zwykła ciekawość jak smakują owoce kiwi w cieście. Szczerze przyznam, że wolę surowe, ale muffinom z nimi także nic nie brakuje. Są mięciutkie, sprężyste i widać smakowały domownikom, bo znikały w tempie błyskawicznym. Za przepis bardzo dziękuję Caritce:)


Muffiny z kiwi

  • 3 kiwi
  • 240 g mąki
  • 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 120 g masła
  • 125 g cukru
  • 3 jajka
  • 1 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 120 ml mleka

Piekarnik nastawiamy na 200 st C i przygotowujemy formę, natłuszczając ją lub wykładając papilotkami.
Obieramy kiwi i kroimy na małe kawałki
Mieszamy mąkę, sodę i proszek do pieczenia.
W drugiej misce ubijamy masło, cukier, jajka i mleko mikserem na puszysta pianę(masło choć miękkie nie połączyło się z resztą, ale i tak ciasto wyszło). Dodajemy suche składniki oraz kawałki kiwi i dokładnie mieszamy z resztą(ja za bardzo dokładnie nie mieszałam).
Rozkładamy do blaszki i pieczemy ok 20-25 minut.

poniedziałek, 21 września 2009

Babka ziemniaczana z kaszą gryczaną i serem

Kaszę gryczaną lubię bardzo. Choć nie zawsze pałałam do niej miłością. W dzieciństwie, w czasie moich corocznych wakacji u babci, bardzo często miałam okazję spróbować gryczanego placka, który był dość regularnie przez babcię pieczony. W tej chwili nie pamiętam już, czy był on z ziemniakami, czy tylko z białym serem, czy w cieście, pamiętam jedynie zapach i to, że tego placka nie jadałam. Dziś wiele bym dała, żeby móc zjeść kawałek. Babka, a właściwie ziemniaczany placek, z przepisu Olgi, choć to nie babciny placek, trochę przypomniał mi tamte klimaty i w jakiejś części zaspokoił mój apetyt na kaszę gryczaną. A przy okazji stanowił niecodzienny i zdrowy obiad.


Babka ziemniaczana z kaszą gryczaną i serem

  • 1 kg ugotowanych białych ziemniaków
  • 100 g kaszy gryczanej ( 1 torebka)
  • 200 g śmietany(małe opakowanie)
  • 250 g sera feta
  • 4 jajka
  • 1 pęczek natki pietruszki
  • 2 cebulki dymki razem ze szczypiorkiem
  • sól i czarny, mielony pieprz

Ziemniaki obieramy i gotujemy w osolonej wodzie. W drugim garnku gotujemy kaszę gryczaną. Ugotowane ziemniaki tłuczemy. Do dużej miski wkładamy ziemniaki, kaszę, starty na tarce ser feta, pokrojone cebulkę ze szczypiorkiem i pietruszkę. Dokładamy jajka i śmietanę oraz sól i pieprz. Całość mieszamy i przekładamy do natłuszczonego naczynia do zapiekania. Pieczemy w temperaturze 180 st C, na dolnej półce, około godziny.

piątek, 18 września 2009

Muffiny marchewkowe korzenne

To mój kolejny muffinkowy wypiek i kolejny marchewkowy, choć marchewkowe muffiny piekę pierwszy raz. I nie było rozczarowania, a wręcz niespodzianka, bo kilkudniowy muffin(odchudzam się;)) smakował mi nawet lepiej niż świeży. Sprężyste, mocno aromatyczne, z cukrowo-cynamonowa posypką i z pysznymi rodzynkami w środku. Bardzo mi smakowały!


Muffiny marchewkowe korzenne

  • 80ml oleju słonecznikowego
  • 100 g drobnego cukru
  • 2 duże jajka
  • 125 g drobno startej marchewki
  • 35 g rodzynek
  • 200 ml mleka
  • 1/2 łyżeczki esencji waniliowej
  • 250 g mąki
  • 1 łyzki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka przyprawy do pierników(allspice)
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1/2 łyżeczki soli
  • cynamon i cukier do posypania

Ubijamy olej z cukrem. Dodajemy jajka i ubijamy do białości. Dodajemy marchewkę, rodzynki, mleko i esencję waniliowa.
Mieszamy przesiana mąkę, proszek do pieczenia, sodę, przyprawę do pierników, cynamon i sól. Dodajemy mokre składniki do suchych i mieszamy niedbale:)
Przekładamy do natłuszczonych foremek lub papilotek, wypełniając każdą do 2/3. Posypujemy cynamonem i cukrem.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temp 200 st C około 20 minut. Wyjmujemy na kratkę i studzimy.
Przepis pochodzi z książki Heilie Pienaar " The complete book of home baking"

poniedziałek, 14 września 2009

Kulki orzechowe

Wiele lat temu, byłam na krótkim przyjęciu weselnym. Był tam tzw szwedzki stół i oprócz sałatek serwowano spore ilości słodkości. Wśród typowo weselnych ciast zauważyłam kilka rodzajów mniejszych i większych kuleczek, czegoś na kształt, za przeproszeniem, kozich bobków itp. Nie omieszkałam oczywiście spróbować. No i skończyło się tym, że chodziłam i wyszukiwałam na talerzach tych małych słodkości. To było coś fantastycznego w smaku. Wszystkie mocno alkoholowe, jasne, ciemne, orzechowe, marcepanowe, airkoniakowe, bakaliowe. Wspaniałe. Niestety, nie byłam wtedy tak zapaloną kucharką jak teraz i dowiedziałam się tylko, że tą galanterię robiła rodzina pana młodego "z gór".
Smak tych pyszności nie pozwolił mi jednak zaprzestać poszukiwań czegoś, co choć w minimalnym stopniu przypominałoby mi tamte wrażenia. I oto są. Pierwsze podobne. Kulki orzechowe. Alkoholowe. Pyszne. Przed którymi trudno się oprzeć i sięgając po kolejną powtarzać...to już ostatnia. Aż wreszcie, to niestety ta ostatnia.



Kulki orzechowe

  • 100 g cukru pudru(dałam jasny brązowy)
  • 150-180 g zmielonych orzechów włoskich
  • 100 g zmielonych herbatników lub biszkoptów - ok 6 czubatych łyżek
  • 100 g miękkiego masła
  • 2 łyżki płynu, wody, rumu itp(dałam wódkę, absolutnie musi być jakiś alkohol)

Mieszamy wszystkie suche składniki, dodajemy masło, zagniatamy, aby składniki dobrze się połączyły, ewentualnie(koniecznie!) dolewamy płynu(alkoholu!), zagniatamy powtórnie. Schładzamy w lodówce. Formujemy kuleczki wielkości orzecha włoskiego. Można obtaczać w drobno posiekanych orzechach.
Zamiast orzechów włoskich można użyć orzechów laskowych lub migdałów.
 Przepis znalazłam na forum Cincin

wtorek, 8 września 2009

Ciasto ze śliwkami

Kiedy pojawiają się w sprzedaży śliwki, to pierwsze o czym myślę, to śliwkowe ciasto. Pierwszym ciastem śliwkowym, które upiekłam w tym roku, był kompletny niewypał. Przyznam się, że coś takiego jeszcze mi się nie zdarzyło. To tak jakby wydawca przepisu( przepis znalazłam w jednej z książeczek cyklu "Lubię gotować") zamieszczał przepisy z głowy, bez sprawdzenia, co z tego wyjdzie. Światełko ostrzegawcze mi się paliło, a i owszem, bo mąki jak na taką foremkę było za dużo, ale cóż pragnienie czegoś śliwkowego i apetyczne zdjęcie zrobiło swoje. I cóż otrzymałam? Grubą warstwę kruchego ciasta ze śliwkami zatopionymi w resztkach polewy jajeczno cukrowo śmietanowej. Większość tej polewy(dobrą szklankę) musiałam wylać do zlewu, bo zwyczajnie nie zmieściła się. Całe szczęście, że to kruche ciasto było smaczne i dało się to jeść, ale zupełnie nie rozumiem, jak można zamieszczać nie sprawdzone przepisy.
Na pocieszenie upiekłam sprawdzone i zamieszczone przez Hichotkę na forum Cincin takie oto proste i smaczne ciasto ucierane ze śliwkami. Dla mnie może ciut za mało słodkie, bo ja lubie sobie śliwkę mocno osłodzić, ale dla amatorów mniej słodkich wypieków będzie wyśmienite. Przepis bierze udział w Akcji Śliwka.
Polecam też wypróbowane przeze mnie i pyszne Śliwkowo-migdałowe crumble slice oraz Ciasto śliwkowe z sernikową falą



Ciasto ze śliwkami

  • 2 jajka + 1 żółtko
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 cukier waniliowy
  • 1/2 kostki masła
  • 3/4 szklanki mleka
  • 1 1/2 szklanki mąki
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 łyżki kaszy manny
  • 1 łyżka octu
  • ok 12-18 sztuk śliwek pociętych w cienkie paseczki
  • 1/4 szklanki cukru

Polewa lukrowa:

  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 1 1/2 łyżki mleka

Piekarnik nastawiamy na 180 st C. Smarujemy masłem tortownicę o średnicy 26 cm ( u mnie prostokątna średnia)
Masło ubijamy z cukrem, cukrem waniliowym na puszystą masę, dodajemy jajka i żółtko, dobrze ubijamy. Dodajemy mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia. Dolewamy mleko i ciągle ubijamy tą masę. Dodajemy kasze mannę i ocet, mieszamy dokładnie łyżką i wylewamy do tortownicy.
Śliwki mieszamy z cukrem i rozkładamy równomiernie na wierzch ciasta w tortownicy. Pieczemy ok 40 - 45 minut, aż nabierze złocistego koloru. Polewamy lukrem.

środa, 2 września 2009

Szarlotka bardzo szybka


Wiele, wiele lat, szarlotka to było to ciasto, którego zwyczajnie nie lubiłam. I byłam zdziwiona, dlaczego niektórzy tak za nią przepadają. Polubiłam, gdy postanowiłam upiec własnoręcznie. I traf chciał, że trafiłam wtedy na wspaniały przepis, który wykorzystałam wielokrotnie. Upieczona szarlotka miała wspaniały smak, idealną jak dla mnie słodycz, wspaniały aromat cynamonu i... rodzynki. Najlepsza była na ciepło, a więc przed podaniem wstawiałam ją zawsze na chwilę do mikrofalówki. Niestety książeczka z przepisem gdzieś mi się zapodziała. Na forum Cincin, Jotka podała podobny przepis. Też z tartych jabłek i choć bez rodzynek(przecież zawsze można sobie dodać), to jednak bardzo przypomina mi tamto ciasto. Zeszło błyskawicznie:)



 Szarlotka bardzo szybka

Ciasto:

  • 300 g mąki
  • 150 g cukru
  • 100 g masła
  • 1 jajko
  • 2 łyżki kwaśnej gęstej śmietany 18%
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli

oraz:
  • 4 duże jabłka
  • 3-4 łyżki cukru
  • 1-2 łyżeczki cynamonu
  • 3-4 łyżki grubego cukru kryształu(dałam demararę) do posypania


Piekarnik nastawiamy na 180 st C i papierem do pieczenia wykładamy blachę o wymiarach 17 na 24 cm
Składniki ciasta wysypujemy na blat i najpierw siekamy nożem, a gdy składniki będa dobrze rozdrobnione szybko zagniatamy ciasto. Wkładamy na chwilę do lodówki.
Jabłka obieramy ze skórki i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Mieszamy z cukrem i cynamonem.
Ciasto wyjmujemy z lodówki i dzielimy na pół. Każdą połówkę rozwałkowujemy na prostokąt o wymiarach blaszki (nie wałkowałam).
Jedna połówka ciasta wylepiamy dno foremki, na nim rozkładamy jabłka, przykrywamy druga połowa ciasta(ja starłam na tarce). Wierzch posypujemy cukrem kryształem.
Pieczemy ok 40-50 minut